Dariusz Kaczanowski nie należy do łatwych rozmówców. Ale jest osobą, jedną z nielicznych w Żyrardowie, która posiada duże doświadczenie polityczne. O żyrardowskiej polityce, kandydatach i o tym, co nas czeka w roku wyborczym w wywiadzie z dr. Dariuszem Kaczanowskim.
Na Fali – Rok 2018 to ostatni rok kadencji prezydenta Jasińskiego.
Dariusz Kaczanowski – Zgadza się, to ostatni rok, ale być może dopiero pierwszej kadencji.
NF – Będzie druga?
DK – Wszystko w rękach prezydenta.
NF – Co to konkretnie oznacza?
DK – To, że jeżeli prezydent zbuduje wokół siebie sprawną koalicję, najlepiej taką, jakim był Komitet Wyborczy Nowe Przymierze Samorządowe (NPS), to i te wybory z dużym prawdopodobieństwem wygra. Przypomnę, że NPS tworzyły dwa stowarzyszenia: Nowy Żyrardów i Przymierze dla Żyrardowa. Wystawienie wspólnego kandydata na prezydenta i kandydatów do rady miasta oraz na listach do powiatu, dało ogromny sukces. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę liczbę oddanych głosów na naszego kandydata w II turze.
NF – Tak, więc chyba wszystko poukładane. Koalicja wyborcza już zawiązana?
DK – Jesteśmy w trakcie rozmów. Zwykle takie koalicje rodzą się w bólach. I teraz nie jest inaczej. Ale jestem dobrej myśli.
NF – Nie rozumiem. Macie prezydenta, radnych, rządzicie z powodzeniem w mieście, macie koalicję w powiecie. Przecież chyba wystarczy wszystko to, co było w ostatnich wyborach powtórzyć i sprawa zamknięta?
DK – Byłoby ogromnym błędem porównywać sytuację wyborczą z tych ostatnich wyborów do tej, która nas czeka. Wtedy, jako NPS, mieliśmy przed sobą głównego konkurenta, czyli PO i Beatę Rusinowską, która po politycznym wyeliminowaniu ówczesnego prezydenta Andrzeja Wilka, próbowała kontynuować jego dzieło. Drugi kontrkandydat z PiS, nawet teraz nie pamiętam jego nazwiska, dlatego właśnie, że nie był stąd – nie za bardzo w tym wyścigu się liczył. Teraz natomiast sytuacja polityczna się zmieniła. Biorąc pod uwagę to, jakie są sondaże partii politycznych, to na pierwsze miejsce wysuwa się zdecydowanie PiS, a PO ma ogromny problem ze swoim szyldem. Jednak jedno nie zmieniło się, a mianowicie to, że PiS nadal szuka dobrego kandydata na prezydenta. Ale najważniejsze jest to, że to teraz Wojciech Jasiński będzie „bronił” ratusza a inni będą go próbować zdobywać. To narzuca inną taktykę wyborczą.
NF – No dobrze, ale to nie wyjaśnia, dlaczego macie problemy z zawiązaniem koalicji wyborczej?SUKCES WYBORCZY POTRAFI PRZEWRÓCIĆ W GŁOWIE
DK – Wbrew pozorom zdyskontować sukces w celu jego powtórzenia wcale nie jest łatwo. Osobiście uważam, że jest wręcz odwrotnie. Często bywa tak, że ogromny sukces wyborczy zbyt mocno uderza do głowy. A gdy dodamy do tego, widoczne efekty w zarządzaniu miastem w postaci uporządkowania sytuacji finansowej, pozyskaniu ogromnych unijnych funduszy a przede wszystkim realizacji niewidzianych dotąd w Żyrardowie w takiej skali inwestycji, to rzeczywiście może się w głowie przewrócić. To prowokuje sytuacje, w których niebezpiecznie do głosu dochodzą myśli o tym, że tak naprawdę wszystko zostało już zrobione i wyborcy to sami docenią. To jest podstawowy błąd. To tak, jakby założyć, że zrobiło się coś niesamowitego – choć czasami tak właśnie jest – i za to tylko zostanie się nagrodzonym w postaci reelekcji. No i oczywiście, że opozycja będzie bezradna. Na wyborczy sukces składa się wiele elementów, ale przede wszystkim nie wolno popełniać podstawowych błędów, czyli popadać w zachwyt i lekceważyć konkurencję. Problemem jest to, że nie wszyscy to w pełni rozumieją, a to z kolei oznacza pewien dysonans pomiędzy koalicjantami.
NF – To w sumie bardzo proste. Wystarczy o tym pamiętać i rozumieć. Macie problem z pamięcią i rozumieniem?
DK – Na pewno nie ja. Pamiętam kadencję prezydenta Krzysztofa Ciołkiewicza, którego ekipa miała powody do dumy a zapomniała właśnie o najważniejszym. Do tego doszła buta i rozpad wewnętrzny ekipy oraz nietrafiona kampania wyborcza. Możliwy katalog błędów został wypełniony. Dzięki temu Andrzej Wilk nie prowadząc praktycznie kampanii wyborczej, bez zaplecza wygrał wybory. Nauka z tego taka, że wszystko jest możliwe. Można nawet przegrać wygraną, ale takie rzeczy dzieją się tylko na własne życzenie. Wtedy jest już za późno na jakiekolwiek żale. Zwycięzca bierze wszystko. Polityka, nawet lokalna, jest okrutną grą, zwłaszcza jak się toczy o najwyższe stawki. Nie wybacza błędów i dobrze jest o tym pamiętać. Tylko nieliczni potrafią potem wstać i iść dalej, a często wszystko trzeba budować od początku. To wymaga mocnego charakteru. I szczęścia.
NF – Komu dedykuje Pan te słowa?
DK – Wszystkim, którzy decydują się na działalność publiczną i politykę. Sukces wyborczy potrafi przewrócić w głowie. Wielką zaletą jest odporność na tzw. „sodówkę”, bo ona potrafi mocno uderzyć do głowy i wtedy popełnia się błędy. Stanowisko prezydenta nie oznacza bycia bogiem, carem, władcą absolutnym. Naprawdę warto o tym pamiętać.
NF – Czy są jakieś plusy zajmowania się polityką?
DK – Oczywiście. Polityk to osoba, która potrafi skutecznie przekonać wyborców do siebie i do swojego programu wyborczego. To już jest duży plus, ale dla mnie największy jest wtedy, gdy się zrealizuje to, co się obiecało w programie wyborczym. Móc realnie i na lepsze zmieniać swoje miasto, to naprawdę duża satysfakcja. Tak rozumiem „nową jakość”.
NF – Najlepiej to robić z pozycji prezydenta. Czy będzie pan kandydował na to stanowisko?
DK – Najważniejsze jest to żeby mieć satysfakcję z wykonywanej pracy. Stanowisko nie ma aż tak dużego znaczenia pod warunkiem, że ma się wpływ na to, co się robi.
NF – Ma pan wpływ jako zastępca prezydenta?
DK – To zależy, na co konkretnie.
NF – Na przykład na prezesów spółek miejskich oraz wydziałów w urzędzie miasta, które panu merytorycznie podlegają.
DK – Na ich pracę tak, choć trochę to w niektórych przypadkach trwało. Powodem była konieczność poznania różnych stylów… i w konsekwencji zaakceptowania mojego. Praca z ludźmi i zarządzanie nimi nie jest rzeczą prostą. Tym bardziej, że zdecydowanie wolę przekonywać niż narzucać.
NF – A zatem nie będzie pan kandydował na prezydenta? A może starosta?
DK – Starosta powinien być tym razem z miasta. Tak więc kto wie… A jeśli chodzi o prezydenta to, w którymś z wywiadów powiedziałem, że nie będę już na to stanowisko kandydował. I na razie nie mam powodów do zmiany zdania.
NF – No chyba, że się nie dogadacie… Pana przeciwnicy od ładnych kilku lat kreślą pański wizerunek w czarnych barwach, jako człowieka konfliktowego, bezkompromisowego i bardzo egoistycznego. Obecnie mocno starają się Pana poróżnić z prezydentem Jasińskim. Jakiś komentarz?
DK – Ciężkie wyborcze lanie i nasze obecne sukcesy sprawiają, że opozycja stara się odgrzewać stare kotlety, by trochę zwiększyć swoje szanse. Konflikt pomiędzy mną a prezydentem byłby dla nich ogromnym prezentem. Rozpowszechnianie informacji o tym jakobym kandydował na prezydenta jest zgraną kartą. To samo robiono podczas ostatnich wyborów. „Życzliwe” mi osoby stworzyły na swoje potrzeby pewien mit, ale same padły jego ofiarą. Porozumienie wyborcze zawarte z Wojciechem Jasińskim nie byłoby możliwe, gdybym wykazywał cechy mi przypisane.
NF – Czyli „naprawdę jaki jesteś nie wie nikt”?
DK – Trudno mówić o sobie w samych superlatywach, ponieważ jestem osobą skromną.
NF – Wróćmy do polityki. Jak Pan ocenia żyrardowską scenę polityczną?
DK – Ona cały czas ewoluuje. Jest to naturalny proces, ponieważ ta sfera jest bardzo dynamiczna, uzależniona od wielu czynników. Lokalne sceny polityczne to wypadkowa tego, co dzieje się w kraju, tj. popularności poszczególnych partii politycznych i tego jak funkcjonują lokalne stowarzyszenia. Po ostatnich wyborach samorządowych ukształtowały się trzy podmioty, które prawdopodobnie będą nadawały największy ton: koalicja rządząca, tj. stowarzyszenia Nowy Żyrardów i Przymierze dla Żyrardowa oraz opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska. Niestety, nowa ordynacja wyborcza likwidująca JOW-y i zakładająca powrót do list, będzie premiowała duże partie polityczne kosztem lokalnych stowarzyszeń. Na naszej scenie pojawił się też zupełnie nowy podmiot, czyli KUKIZ’15. Zapewne pojawią się też nowe stowarzyszenia i nowe osoby aspirujące do pełnienia funkcji publicznych. Będzie się działo, bo trzeba pamiętać o tym , że od przyszłego roku zacznie się kilkuletni cykl wyborczy, który będzie determinował różne zachowania i układanki wyborcze.
NF – Genowefa Mielczarek, Krzysztof Rdest, Krzysztof Dziwisz – to nazwiska, które pojawiają się na giełdzie kandydatów na prezydenta miasta. To groźni rywale dla Wojciecha Jasińskiego?
DK – W jakim sensie?
NF – Oczywiście politycznym. Kandydatami mogą być: PO – Genowefa Mielczarek, PiS – Krzysztof Dziwisz a Krzysztof Rdest – może właśnie jakichś lokalnych komitetów wyborczych.
DK – To bardzo intrygujące nazwiska…
NF – Nie namówi się Pan do głębszej refleksji?
DK – Z życzliwości nie odmówię. Szanse wyborcze kandydatury pani Mielczarek i pana Dziwisza nierozerwalnie związane są z notowaniami partii, pod którymi szyldami oboje być może wystartują. I tutaj teoretycznie wyższe notowania powinien mieć Krzysztof Dziwisz. Ale nie zawsze, zwłaszcza w wyborach samorządowych, szyldy partyjne odgrywają najważniejszą rolę. Liczy się nazwisko, charakter i wszystko to, co za nim stoi, czyli program, najbliższe zaplecze i oczywiście kampania wyborcza. Ale wszystko zależy od wyborców, a oni kierują się w swoich wyborach różnymi rzeczami, w tym emocjami. I jeszcze jedno, używając języka sportowego, zawsze jest trudniej o wygraną challengerom niż mistrzom. Zwłaszcza, gdy ci ostatni, wydają się być raczej w dobrej formie.
NF – A Krzysztof Rdest?
DK – Brak „głębszej refleksji” można uznać również za odpowiedź.
NF – To inaczej. A’propos osób aspirujących. Chodzi o Krzysztofa Rdesta, który co tydzień raczy żyrardowian swoimi przemyśleniami. Czy to jest człowiek rozumiejący samorząd i interes publiczny?
DK – Osoba, która awansem nazywa siebie „osobą publiczną”, pisze felietony i ma polityczne ambicje, musi być przekonana o tym, że rozumie samorząd i wie co to jest interes publiczny. Ale w polityce jest tak, że musi przekonać do siebie innych. Mnie on nie przekonuje. W mojej ocenie o wiele bardziej był wiarygodny wtedy, gdy jako prezes otwarcie walczył o budowę spalarni w naszym mieście. Teraz temat spalarni ucichł, ale to chyba raczej tylko zmiana taktyki, bo nie sądzę, by nagle przestał dbać o interesy swojej firmy. To są naczynia połączone.
NF – Chce Pan powiedzieć, że pan Rdest miesza interes publiczny ze swoim prywatnym?
DK – Po prostu uważam, że jako prezes firmy pan Rdest wie czego chce, a jako osoba próbująca działać publicznie ma z tym spory kłopot. W sensie zdefiniowania pomysłu na miasto, ale też i w sposobie samego rozumienia jak funkcjonuje samorząd.
NF – A jak wg Pana powinien funkcjonować dobry samorząd i jaki Pan ma pomysł na miasto?
DK – Dobre władze samorządowe to takie, które dbają o publiczne pieniądze, czyli efektywnie nimi zarządzają realizując inwestycje prospołeczne. W naszych żyrardowskich warunkach oznacza to głównie inwestycje w drogi, mieszkaniówkę oraz infrastrukturę szkolną i sportową. Gospodarność i zdolność rozwiązywania problemów mieszkańców, to naczynia połączone. Oznacza to, że nie da się realizować inwestycji bez zdrowych fundamentów finansowych. Do tego bardzo ważna jest umiejętność wykorzystywania możliwości pozyskiwania zewnętrznych źródeł finansowych. Podobnie jest z pomysłem na miasto. Dobrych pomysłów można mieć wiele, ale finalnie realizuje się ten najbardziej realny i najbardziej korzystny. Ja swój, razem z Jerzym Jankowskim i prof. Arturem Krajewskim, zawarliśmy w artykule „Quo Vadis Żyrardów 4”.
NF – No właśnie, pan oraz prof. Artur Krajewski i Jerzy Jankowski popełniliście tekst, który propaguje pomysł uczynienia z Żyrardowa Miasta Kultury, Edukacji i Sztuki. Czy naprawdę wierzycie w to, że to się może udać?
DK – Zdecydowanie tak. Zresztą nie tylko my w to wierzymy. Zainteresowaliśmy naszym pomysłem parlamentarzystów z przewodniczącą sejmowej Komisji Kultury na czele – panią Elżbietą Kruk. Efektem jest podpisanie 2 grudnia uroczystego aktu powołującego kapitułę, która swoimi działaniami i wsparciem przekształci Żyrardów w Europejską Stolicę Kultury i Sztuki. Nazwiska profesorów z Akademii Sztuk Pięknych z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Wrocławia i Łodzi oraz warszawskiej Akademii Teatralnej i wielu innych świadczą o tym, że propagując taką ideę nie zwariowaliśmy. To bardzo dobry początek, ale tylko początek. Wiemy, że czeka nas długa i niełatwa droga, ale wierzymy, że się uda. Do tego by tak się stało potrzebne jest zaangażowanie nie tylko żyrardowskiego samorządu, ale i instytucji rządowych, prywatnych i przede wszystkim wsparcie uczelni artystycznych. W kontekście powstania obok Żyrardowa największego portu lotniczego oraz aqua parku we Mszczonowie, to realizacja takiego pomysłu jest po prostu konieczna. Da naszemu miastu nie tylko konieczny impuls do jeszcze szybszego rozwoju, ale w sposób wyraźny wyróżni nas na mapie Polski i Europy. Tak, trzeba mierzyć wysoko i nie bać się. Pod tym względem wyznaję zasadę Józefa Piłsudskiego – romantyzm celów, pozytywizm środków.
NF – Dlatego dopiął Pan swego i pomnik Józefa Piłsudskiego stanie w Żyrardowie?
DK – Józef Piłsudski będzie miał pomnik w Żyrardowie dlatego, że w tym roku obchodzimy 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, a Piłsudski w ocenie zdecydowanej większości Polaków jest jej symbolem. Również dlatego, że od 1925 roku jest Honorowym Obywatelem Żyrardowa. Jest to realizacja jednej z rekomendacji Zespołu ds. Upamiętniania Historii Miasta Żyrardowa zawartej w końcowym raporcie, który został przyjęty przez radnych. Żyrardów powinien godnie upamiętnić najważniejszą dla Polaków rocznicę, Wielkiego Polaka oraz Obywatela Miasta.
NF – Nie wszyscy byli tego samego zdania…
DK – Rozumiem taką postawę osób związanych formalnie i mentalnie z PO i Nowoczesną. Ale nie rozumiem stanowiska PiS. Wydawało mi się, że w sposobie realizacji polityki historycznej mamy bardzo podobne zdanie. Nasi przodkowie nie wahali się walczyć za Ojczyznę, za Niepodległość, oddawali za nią życie, zdrowie i majątek. Są godni upamiętnienia i jesteśmy im to winni. W taki sposób oddajemy im cześć i spłacamy dług wdzięczności. To jest nasz obowiązek. Świadczy to również o naszej kulturze, ponieważ słowo „dziękuję” jest jej największym wyrazem. Jestem dumny z tego, że Żyrardów wpisał się na listę miast, które nie zapomniały o swoich bohaterach i narodowych świętach. Tym samym daliśmy świadectwo tego, co dla żyrardowian jest ważne, czyli budowanie lokalnego patriotyzmu i tożsamości narodowej. Aspekt edukacyjny jest równie ważny.
NF – Radni z PiS twierdzą, że budżet na rok 2018 jest budżetem wyborczym, w którym brak pomysłu na miasto, a za to jest sprzedaż majątku i zadłużanie się.
DK – Radni reprezentujący PiS w swoich ocenach rzeczywistości coraz bardziej odlatują. Bo, cóż można powiedzieć o takim stwierdzeniu, że nie ma zwiększenia budżetu gdy jest wzrost o ponad 30 mln zł.? I że jest to spowodowane oczekiwanymi przez mieszkańców wydatkami inwestycyjnymi, głównie na realizację budowy dróg? Planowanie budżetu to jest wybór – pomiędzy rozwojem miasta poprzez inwestycje a zaciąganiem pasa i skupianiu się wyłącznie na spłacie długów. My zdecydowanie wybieramy to pierwsze. Zwłaszcza, że sytuacja finansowa oraz skuteczność w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, pozwalają na prowadzenie takiej polityki. Polityki, która nakierowana jest przede wszystkim na poprawę jakości życia mieszkańców. Bo to oni są najważniejsi.
NF – Dziękujemy za rozmowę i życzymy sukcesów.
Skomentuj