Filip de Girard był wielkim konstruktorem. Karol Hielle i Karol Dittrich mieli wizję i pieniądze. Tak powstał Żyrardów. Bez dobrego pomysłu, woli zmian i pieniędzy nie zbuduje się wielkich rzeczy. Obecnie jesteśmy w miejscu, w którym należy skonkretyzować pomysł na nasze miasto, na Żyrardów. A następnie trzeba go zrealizować. I nie chodzi tylko o wydatki bieżące, czy na infrastrukturę, ale o owo COŚ, o wartość dodaną.
COŚ, co będzie motorem przemian, kołem zamachowym i przyczyną rozwoju naszego miasta, skoku jakościowego. COŚ, co nas wyróżni spośród setek miast.
Jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że mamy fundamenty w postaci zabytkowej osady fabrycznej (Pomnik Historii). Brakuje tylko pomysłu w jaki sposób to co mamy, efektywnie i efektownie wykorzystać. Tylko tyle i aż tyle. Potrzebne są po prostu ukierunkowane działania kreujące Markę Żyrardów. Zacznijmy więc od początku…
Historia znana
Na początku lat 90. ubiegłego wieku – jak wiele innych polskich miast – Żyrardów przeżywał kryzys zmian i transformacji ustrojowych. Z miasta przemysłu lniarskiego staliśmy się miastem bezrobocia, padających zakładów pracy. Każda zmiana władz lokalnych krzesała impuls do zmian. Ale to było obok życia, na pytanie co będzie w mieście za 20 lat na ogół wzruszano ramionami, przecież to dopiero za… pięć kadencji.
Karierę za to robiły pojęcia: syndyk, kryzys, masa upadłościowa, przejęcie majątku, spółki skarbu państwa. Wyprzedawano w całej Polsce wszystko wszystkim (a zwłaszcza niektórym) za symboliczną złotówkę. Budynki, maszyny, tabor itd. Jedni chcieli ulokować u nas swój kapitał, upatrując w niedalekiej przyszłości ogromne zyski, drudzy od razu odsprzedawali wszystko z zyskiem. Mijały lata, a wraz z nimi przemijała swego rodzaju świetność byłego Miasta Fabryki. Kiedy właściciele budynków zorientowali się, że hossa jednak nie przychodzi, nie mając koncepcji co robić, wyprzedawali budynki, maszyny, tabor. Zmieniające się władze szukały pomysłu zarówno na miasto, jak i na zagospodarowanie terenów pofabrycznych. Wreszcie coś drgnęło; zaczęto z sukcesem zamieniać zabytkowe, industrialne hale w lofty, przekształcając fabryczny teren w czysty interes. Nasz Żyrardów jako miasto położone pomiędzy Łodzią a Warszawą, mógł stać się dobrym miejscem gdzie chce się mieszkać.
Historia pomysłu
Przełom wieku XX i XXI przyniósł środki unijne dla Polski. Żyrardów pozyskał m.in. fundusze na rewitalizację parku, Resursy. Resursa to jedno z prestiżowych miejsc Żyrardowa, miejsce szczególne od samego początku powstania. Do znalezienia pomysłu na rewitalizację Resursy zostało zaproszonych – przez ówczesnego naczelnika biura promocji – dwóch żyrardowskich artystów, wykładowców warszawskich uczelni artystycznych: Jarosław Gajewski i Artur Krajewski. Powstały pomysły na przywrócenie budynkowi świetności, a także użytkowego wkomponowania go w strategię miasta. Rozbudziło to u wielu miejskich polityków apetyt na stworzenie czegoś szczególnego. W Resursie miała powstać między innymi galeria „sztuki z prawdziwego zdarzenia”, a przy niej międzynarodowy konkurs np. na rysunek satyryczny, nomen omen zrealizowany przez następne władze z dobrym skutkiem.
Powstał pomysł, aby stworzyć z Żyrardowa znaczący ośrodek kultury i sztuki oparty na miejskiej zabytkowej tkance. Miejski Dom Kultury miał się przekształcić w Centrum Kultury. Chciano zaprosić do współpracy kilka uczelni artystycznych i uniwersytetów, które miały zafunkcjonować w Żyrardowie. W taki sposób Żyrardów miał przekształcać się w ośrodek akademicki z setkami bywających tu studentów. Miał także powstać u nas ogólnopolski festiwal sztuki, na miarę festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym.
W międzyczasie do Żyrardowa został zaproszony minister kultury Waldemar Dąbrowski, który chciał w naszym mieście stworzyć centralną bibliotekę i archiwum kultury. Chodziło o największy budynek, w którym teraz mieszczą się Lofty de Girarda. Ówczesne władze jednak zaprzepaściły ten pomysł, a budynek został sprzedany Chińczykom, którzy zapisali się w historii pomysłem stworzenia fabryki rowerów. No i tym, że w tym czasie ten wielki budynek został… okradziony z zabytkowego, miedzianego dachu niemal na oczach ówczesnych władz i nie ma co ukrywać, że i mieszkańców.
Idea MIASTA KULTURY została podchwycona przez następne władze, które – zabierając się do realizacji tego planu – zapomniały o jednym z twórców tego pomysłu, nie pasował do układanki politycznej. Politycznie za to wyciągnięto z kapelusza miasteczko filmowe – pomysł może i ciekawy ale nieco irracjonalny, który stał się – jak się okazało – tylko propagandową kartką wyborczą. Wielu artystów i mieszkańców miasta poczuło się oszukanych. Skończyło się jedynie na hucznym zaproszeniu szkoły Andrzeja Wajdy i plakatach wyborczych z Wajdą w tle. I nie chodzi nam wcale o to, że tamta opcja nam się nie podobała, chodzi o to, że nic dobrego z tego nie wyniknęło dla miasta.
W tym miejscu należy mocno podkreślić fakt, że od dwudziestu kilku lat każdy Prezydent Żyrardowa staje przed problemem znalezienia pomysłu na miasto, bo samo bieżące administrowanie nim, to zdecydowanie za mało! Krótko mówiąc, zgodnie za maksymą biblijną „nie samym chlebem człowiek żyje”. Nasze MIASTO SYPIALNIA spędza sen z powiek każdemu samorządowcowi. Chociaż nie, nie każdemu, niektórych radnych, urzędników, a być może i prezydentów ewidentnie interesowało jedynie aktualne zarządzanie bieżącymi sprawami. I to w najlepszym razie.
Historia wizjonera
Każdemu z nas zależy na naszej Małej Ojczyźnie. Żyrardów wrócił do stabilności finansowej, budowane są ulice, powstają nowe budynki, zalew jest rewitalizowany…, inwestuje się w zieleń, wygląd miasta.
Dla nas jednak ciągle aktualne jest pytanie: JAKI MA BYĆ TEN NASZ ŻYRARDÓW? Jak zatrzymać wyludnianie się miasta? Jak zatrzymać w mieście młodych, wykształconych ludzi? JAK WYRÓŻNIĆ SIĘ POZYTYWNIE SPOŚRÓD INNYCH MIAST? Jak już wszędzie położymy te kostki, wylejemy asfalty, posadzimy drzewa i krzewy, to co dalej? Czy to ma być koniec rozwoju? Czy miasto skazane jest tylko na sypialniany charakter? Czy da się pchnąć miasto w kierunku, którego nie powstydziłyby się kiedyś nasze dzieci i wnuki?
Proponujemy zrealizować pomysł MIASTO SZTUKI I KULTURY!!!
Mamy w Żyrardowie np. Festiwal Miasto Gwiazd, ale też i inne wydarzenia. Festiwal powstał z pasji, lecz bez pieniędzy. Realizowany jest konsekwentnie od 9 lat, mimo ciągłych problemów. Odwiedziło dzięki niemu Żyrardów przeszło trzy tysiące artystów, z czego kilkuset z najwyższej półki. W Żyrardowie byli na Festiwalu na spotkaniach m.in. Jan Peszek, Janusz Gajos, Dorota Stalińska, Marek Niedźwiecki, Olgierd Łukaszewicz, Krzysztof Piesiewicz, Michał Milowicz, Stan Borys, Justyna Steczkowska, Zbigniew Zamachowski, Maciej Maleńczuk, Barbara Wrzesińska, Rafał Ziemkiewicz, Grzegorz Miecugow, Andrzej Poniedzielski, Andrzej Strzelecki, Marek Żydowicz, Artur Rojek, Henryk Talar, Ernest Bryll, Andrzej Pągowski i setki innych. To liczby, które potrafią niejedno miasto – mające swoje ważne wydarzenia – wprowadzić w zakłopotanie. I w takie zakłopotanie wprowadziło kiedyś poprzednie władze, które nie potrafiły skorzystać z tego swoistego fenomenu. Nie chciały. Teraz obecny prezydent miasta wspiera Festiwal, na pewno bardziej rozumie problem przyszłości Żyrardowa. Ale i my też zdajemy sobie sprawę, że Festiwal to nie wszystko, są rzeczy ważniejsze dla przyszłości miasta.
Od czego zacząć
Od czego zacząć? Może powinniśmy pochylić się nad problemem w większym gronie, zjednoczyć siły, odstawić bieżącą politykę w kąt, aby przywrócić miastu ducha świetności, przywrócić sens jego istnienia? Nie musimy się wszyscy kochać, a nawet lubić, ale możemy się szanować i myśleć w jednym kierunku. KIERUNEK – ŻYRARDÓW proponujemy. Animozje polityczne, stowarzyszeniowe, partyjne, towarzyskie pora chyba odłożyć na bok. Żyrardów potrzebuje pracy i ciągnięcia wozu w jednym kierunku. Czy to jest dobry i realny pomysł? Może warto spróbować?
Stolica Kultury w Żyrardowie? Myślą państwo, że to żart? Opole, Międzyzdroje, Sopot, Kazimierz nad Wisłą, Jarocin, Mrągowo, Kostrzyń nad Odrą, mówią państwu coś te nazwy? No właśnie, mówią. Żyrardów też ma walory, by stać się miastem rozpoznawalnym!
Jesteśmy pewni, że do Żyrardowa można ściągnąć nie tylko nowych mieszkańców, ale przez cały rok „sięgać gwiazd”, przyciągać turystów, pasjonatów, studentów, artystów, biznesmenów, media… To wszystko jest możliwe, tak jak możliwe było stworzenie Festiwalu bez zaangażowania znaczących finansów.
Wśród gości Festiwalu, którzy odwiedzili Żyrardów znaleźli się też wizjonerzy i twórcy innych festiwali. Zachwycili się naszym miastem i Festiwalem. Naszym potencjałem. Był Jurek Owsiak, twórca Woodstock, który powiedział, że jest zaskoczony tym, co się dzieje w Żyrardowie. Był Roman Gutek, który powiedział, że we Wrocławiu na swoim festiwalu filmowym Nowe Horyzonty też chciałby stworzyć to, co zobaczył u nas. Był Artur Rojek, któremu przypomniało się jak ważni są wizjonerzy, jak ważna jest pasja i dzielenie się nią, bez tego nie powstałby jego OFF Festiwal. Był także inny twórca, który powiedział, że przyjechał podpatrzeć, jak my to robimy – dobry duch naszego żyrardowskiego festiwalu, międzynarodowa postać: Marek Żydowicz, który stworzył Międzynarodowy Festiwal Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage – jeden z największych na świecie festiwali filmowych, poświęcony sztuce operatorów filmowych. Wizjoner, który chciał w Polsce – wraz z Davidem Lynchem – wybudować najważniejsze centrum kultury w Europie Centralnej i Wschodniej, w grę wchodziły najważniejsze nazwiska światowej kultury i sztuki, a także pieniądze w kwocie sześciuset milionów złotych. Lecz politycy zniszczyli ten pomysł, próbując samemu go zrealizować. Nie udało się.
Swego nie znacie
Kiedy Kazimierz Dolny i Janowiec zmieniały się w miejsce festiwali, nikt w nie nie wierzył, gminy te miały problemy, o których dzisiaj zapomniano.
Wyobraźcie sobie u nas byłą Stellę, nasze hale przy Nowym Świecie, połączone kolejką wąskotorową z Bielnikiem i Muzeum Lniarstwa. Budynki te przebudowane w nowoczesnej wizji znanych architektów, zachowujące ducha epoki i wtłaczające nowoczesną bryłę w przestrzeń żyrardowskiej starówki. Programy międzynarodowe działające przez cały rok. Wydziały uczelni artystycznych, akademii, uniwersytetów mające swoje zajęcia w naszych budynkach z czerwonej cegły. Festiwale działające w różnych porach roku, ściągające najważniejsze nazwiska nie tylko z kraju, a za nimi media. Sale konferencyjne, hotele, kawiarnie, kina kameralne, sceny teatralne, galerie, muzea i skansen XIX-wiecznej czerwonej cegły. I tysiące turystów, którzy przyjeżdżając do Wręczy do parku rozrywki… zahaczają i o Żyrardów. Pewnie myślicie, że to niemożliwe? A jeśli jeszcze powstanie ogromne lotnisko koło Baranowa, to aż strach planować…
Co konkretnie?
Konkretnie miasto powinno systematycznie kupować hale pofabryczne, my znamy takie co najmniej cztery. Urządzać w nich wnętrza dzięki znanym i cenionym projektantom. Następnie zapraszać malarzy i fotografów na plenery, muzyków i zespoły na koncerty, pisarzy na warsztaty, aktorów na przedstawienia, ludzi kultury i sztuki na spotkania itp. Tworzyć pozytywnie rozumiany snobizm na Żyrardów, tak żeby studiując czy pracując w Warszawie czy Łodzi wypadało bywać i w Żyrardowie.
Jedną z hal widzimy jako galerię sztuki nowoczesnej i miejsce dla wydziału zamiejscowego uczelni plastycznej; drugą jako miejsce konferencyjne, gdzie odbywają się liczne spotkania ludzi biznesu, panele, targi; trzecią wyposażymy w studio nagrań i studio telewizyjne, zaproponujemy branży jako miejsce komercyjnych nagrań; czwartą uczynimy nowoczesnym dużym klubem studenckim z salami koncertowymi, restauracją. Niemożliwe? My uważamy, że możliwe. Ale samo się nie zrobi.
To jest tylko zarys pomysłu, szczegóły przedstawimy niebawem. Zapraszamy do współpracy wszystkich, którym Żyrardów nie jest obojętny.
Jerzy Jankowski
Dariusz Kaczanowski
Artur Krajewski
Skomentuj