W trakcie kilku ostatnich lat napisałem cykl artykułów „Quo vadis Żyrardów?”. Wywołały pewien oddźwięk i nie ukrywam, że sporo osób mi ich gratulowało. Ale to już historia, teraz mamy nowe władze w mieście i nową rzeczywistość. Poprzednie władze przez 8 lat nie miały dobrego pomysłu na Żyrardów, praktycznie tylko na bieżąco zarządzano miastem, robiono to nieskutecznie, co owocuje teraz fatalną kondycją finansową i zadłużeniem na granicy bankructwa. Niedawno doszło do tego, że musieliśmy jako rada miasta przyjąć budżet na 2015 rok w postaci zaproponowanej przez poprzedniego prezydenta, bo inaczej bank nie udzieliłby kredytu miastu. Żyrardów straciłby na początku stycznia płynność finansową, co skutkowałoby tym, że budżetówka, nauczyciele nie dostaliby w styczniu pensji. Nietrudno sobie wyobrazić jaka by była reakcja ludzi na to. Stąd pojawiła się prośba prezydenta Wojciecha Jasińskiego do Rady Miasta Żyrardowa, by przyjąć budżet proponowany przez poprzednika, pomimo jego licznych wad. Teraz ten budżet będzie gruntowanie i na bieżąco zmieniany, tak by można było zacząć wyprowadzać miasto z zapaści. Tyle koniecznego wprowadzenia, przejdźmy do tego, co ma być właściwą treścią artykułu.
Spróbujmy zrozumieć, w jakiej sytuacji jest Żyrardów i pomyślmy, co robić, by Żyrardów stał się miastem z przyszłością. Władze polskich miast, tak jak i kraju, popełniają często jeden wielki błąd. To co na Zachodzie robiono przed wielu laty, my teraz próbujemy bezrefleksyjnie naśladować, nawet jeśli pewne koncepcje tam się skompromitowały albo najzwyczajniej w świecie zrezygnowano z nich. Warto pamiętać, że nie ma gotowej recepty na sukces miasta, każde z nich jest troszkę inne i każde potrzebuje czegoś innego. Trzeba zrozumieć swoje miasto i sporządzić skuteczną receptę konkretnie dla Żyrardowa. Problemy i kryzysy to oczywisty kłopot, ale jednocześnie szansa na impuls do rozwoju. Żyrardów potrzebuje takiego impulsu, potrzebuje nowego POMYSŁU!
Każde miasto to inne położenie, inna historia, inne procesy społeczne, inne potrzeby mieszkańców i inna struktura społeczna. NIE MA DRUGIEGO TAKIEGO MIASTA JAK ŻYRARDÓW i nie chodzi o to, że jesteśmy tacy wspaniali, tylko o to, że recepty dobre gdzie indziej wcale nie muszą być dobre dla nas. Nie chodzi o to, by nie czerpać od innych, chodzi o to, by czerpać mądrze.
Zajmijmy się najpierw fizjonomią Żyrardowa. Mamy bezguście niektórych inwestorów, w tym miejskiego handlu. Szyldy firmowe czy sklepowe czasami są… ręcznie nieudolnie malowane, kolorystyka beznadziejna, projektanci delikatnie mówiąc bywają oportunistami, a tak zwany nadzór architektoniczny podobno istnieje, z naciskiem na podobno. Masa bilbordów, dziesiątki banerów, upstrzone reklamami każde widoczne miejsce, bałagan przy ulicach. Pojęcie „chaosu urbanistycznego” pasuje u nas jak ulał. Jedyne co wygląda spójnie – chociaż jest zaniedbane – to… osada fabryczna z XIX wieku. Czy tak musi być? Oczywiście, że nie. Mam nadzieję, że nowy prezydent miasta wypracuje jakąś koncepcję urbanistyczną, która spowoduje, że nasz Żyrardów zacznie przypominać miasto, którym ktoś rządzi i traktuje jako całość, a nie zespół pojedynczych ulic i pojedynczych budynków. Sytuacja z przysłowiową już ul.Okrzei nie może się powtórzyć. Każdy budynek w innym stylu, kilka bloków, a pośrodku… deptak z brzydkimi fontannami. Nie rozumiem…
Z czego składa się współczesny Żyrardów? Mamy nasze Stare Miasto i jest to wielki kapitał. „Czerwona cegła” może być nowym impulsem dla miasta, ale to za mało. Mamy szeroko rozumiane os.Wschód i jest to miasto obok miasta, blokowisko-sypialnia, jakich wiele w Polsce. Mamy szeroko rozumiane os.Żeromskiego, czyli stare bloki. I mamy liczne obrzeża, czyli dzielnice domów jednorodzinnych, które śmiało można nazwać przedmieściami. Wschód, Żeromskiego i przedmieścia nie dadzą impulsu do skokowego rozwoju Żyrardowa.
I teraz refleksja nr 1: przyszłość miastu może zapewnić tylko nasze poprzemysłowe Stare Miasto! To nas odróżnia od innych miast, to jest nasz potencjał rozwojowy. Jeśli tu zacznie się dobrze dziać, to pozostałe dzielnice także skorzystają. Skorzystają mieszkańcy.
Wspomniałem o naśladowaniu koncepcji gdzieś tam, kiedyś tam promowanych, a teraz już dezaktualizujących się. Konkretnym przykładem może być moda na zabetonowywanie miast, pokrywanie wszystkiego beznadziejną kostką i zamienianie każdego kawałka zieleni na parkingi. A przecież nowoczesne trendy mówią, że hasło „miasta dla ludzi” jest znacznie lepsze niż „miasta dla samochodów”. Paranoję, że do kiosku po gazetę zawsze jedziemy samochodem, pora zakończyć. Ścieżki rowerowe to zachęta do zdrowego trybu życia. Na świecie w tej chwili jest trend, by stawiać na komunikację miejską, bo inaczej zakorkujemy miasta do końca. Przecież jeden autobus czy tramwaj, to zrównoważenie setki samochodów osobowych. W przypadku Żyrardowa autobusy miejskie na pewno spowodowałyby rozładowanie korków i tłoku na parkingach w centrum.
Inny problem, to np. ogromny parking Kauflandu, który jest w nocy prawie pusty, a setki samochodów blokują dojazd do klatek w wieżowcach i blokach na os.Wschód. A przecież do każdej klatki schodowej musi być dojazd dla karetki czy wozu strażackiego. To że kiedyś w umowach nie było to uregulowane mało mnie obchodzi. Trzeba renegocjować umowy i porozumieć się z marketami, oczywiście rano przed ósmą samochody z takich parkingów muszą znikać.
Kolejny pomysł realizowany w miastach, w POLSCE JUŻ TEŻ, to darmowa komunikacja miejska. Pozornie bez sensu, bo to przecież kosztuje, ale spójrzmy długofalowo. Dla wielu osób koszt użytkowania samochodu jest duży, to może być ok. tysiąc złotych miesięcznie. Gdyby autobusy były darmowe, to sporo ludzi z oszczędności korzystałoby z nich. Zniknęłyby korki uliczne, a przecież wiemy, że „czas to pieniądz”, zniknąłby problem parkowania pod sklepami, szkołami, urzędami, wszędzie gdzie się da i nie da. Chyba też mniej byśmy się denerwowali. Zmniejszyłoby się zanieczyszczenie powietrza, byłoby ciszej i spokojniej, to też są wartości wbrew pozorom przeliczalne. Słynne z dużej liczby Polaków brazylijskie miasto Kurytyba pół wieku temu zaczęło akcję „Czyje jest nasze miasto?” Hasła „PARKI zamiast PARKINGÓW” i „AUTOBUSY zamiast AUT” przyjęły się w wielu miastach świata. Ostatecznie nie chodzi o to, żeby dobrze było samochodom, ale żeby dobrze żyło się ludziom w miastach. Tak czy inaczej skoro darmowa komunikacja miejska jest pomysłem realizowalnym, to można się zastanowić, zwłaszcza że tego typu nowoczesne rozwiązania mogą uzyskać wsparcie zewnętrzne.
W USA istnieje też coś takiego jak „ruch inteligentnego rozwoju miast”. Miasto inteligentne, czyli Smart City, to takie, które dzięki wykorzystaniu rozwiązań technologicznych wywiera pozytywny wpływ na: mieszkańców, ekonomię, środowisko i przestrzeń miejską, jakość zarządzania miastem. Jest też pewna różnica, która powoduje, że jesteśmy w innej sytuacji niż dajmy na to Grodzisk Mazowiecki, Sochaczew czy Skierniewice – my mamy nasze Stare Miasto. Żyrardowianie nie doceniają tego, co mają, takie jest moje zdanie. Przywykli do czerwonej cegły i wielu z nich myśli ironicznie: „wielkie mi coś, trochę starych fabryk i sporo zaniedbanych domków z czerwonej cegły”. Jesteśmy tak blisko, że aż nie widać tej wyjątkowości. Pora ją zauważyć.
Refleksja nr 2: funkcje miejskie zmieniają się z czasem. Żyrardów przestał być miastem przemysłowym i JUŻ NIGDY NIM NIE BĘDZIE. Ale paradoksalnie, to co dzięki przemysłowi kiedyś zbudowano, może teraz dać ponowny impuls do rozwoju. W wielu miastach w imię rewitalizacji ogranicza się ruch samochodów, inwestuje w infrastrukturę, uzupełnia architekturę, by mieszkańcy odkryli na nowo zalety tych miejsc, a jednocześnie by ściągnęło to do miasta ludzi z zewnątrz. Jeśli jest to tylko handel, to nic to nie da, musi być jeszcze coś co miasto postawi na nogi, pozwoli wyeksponować swoją wyjątkowość.
Francuski specjalista Marc Auge wymyślił pojęcie nie-miejsc. Są to te fragmenty miast, gdzie człowiek bywa tylko „tranzytem”. Tam się nie jest, tam się jest w przelocie. Takie nie-miejsca to dworce kolejowe, lotniska, porty, drogi przelotowe, centra handlowe, supermarkety, hipermarkety. Stanowią je na ogół miejsca niezakorzenione historycznie i społecznie, tam się bywa, ale nie ma związanych z tymi miejscami żadnych tradycji, emocji. I znowu mamy tu wyjątek, czyli nasze Stare Miasto, bo przecież markety, dworce, w pewnym sensie też blokowiska to typowe nie-miejsca. Narzekamy, że miasta są do siebie podobne, Żyrardów dzięki starówce jest inny!
Do tego należy jeszcze dołożyć coś, co powstało po powstaniu internetu, a mianowicie wirtualne miasto. To też są powiązania, relacje, liczy się w nich dostępność. Tego nie widać gołym okiem idąc ulicami, ale to jest i rozwija się. Kiedyś każdy widział jak miasto wygląda, bo każdy widział to samo miasto. Teraz – w pewnym sensie – każdy człowiek sam tworzy obraz swojego miasta. Jedną akcją na facebooku można spowodować, że miasto zmieni się na stałe lub czasowo. Można coś wypromować, można zaszkodzić. To bardzo ciekawe pytanie, czy można intensywnie żyć, pracować, uczyć się, udzielać towarzysko… nie wychodząc z domu? Życie przenosi się do sieci, można przecież zwiedzić miasto czy muzea… w internecie. Istnieje pojęcie „geografii publicznej aktywności”. To wszystko dzieje się na bieżąco, trzeba nadążać za zmianami wywoływanymi poprzez rozwój technologii. Nie jest to łatwe. W promocji Żyrardowa trzeba to wykorzystywać, pamiętajmy jednak, że żeby się to przełożyło na dochody, to ci turyści muszą tu przyjechać w realu. Przenocować, pozwiedzać, wynająć przewodnika, zjeść obiad, kupić pamiątki, miło spędzić czas i za to wszystko… zapłacić. Wierzę, że jest to możliwe.
Co może być zatem przyszłością Żyrardowa? Co spowoduje, że po raz drugi stanie się Ziemią obiecaną? Moim zdaniem – i jest to refleksja nr 3 – to szeroko rozumiana kultura i sztuka w oparciu o nasze Stare Miasto poprzemysłowe. To nam może stworzyć wartość dodaną, to może nakręcić koniunkturę i modę na Żyrardów. Zbudowanie dwudziestego marketu tego nie da, przemysłu już nie będzie, bo żyjemy w czasach poprzemysłowych, handel tradycyjny już się nie odrodzi, budżetówka to tylko konieczny dodatek, zostaje nam TYLKO TURYSTYKA w oparciu o nasze STARE MIASTO oraz KULTURĘ I SZTUKĘ, a także związane z tym usługi.
Niezbyt dobrze to może zabrzmi, ale jest potrzebne pewne narzucenie trendu, obowiązkiem elit intelektualnych, biznesowych, politycznych, społecznych jest nadanie pewnego stylu i kierunku działania. Tak jak nie każdy jest stworzony do prowadzenia własnej działalności gospodarczej i dlatego większość ludzi jest pracownikami najemnymi, tak i kreowanie polityki rozwoju miasta przynależy do grupy ludzi rozumiejących taką potrzebę i potrafiących zrealizować korzystne pomysły. Muszą mieć siłę to zrobić. Siłę i chęć. Potrzebne są pewne pozytywne snobizmy, potrzebny jest szereg wydarzeń, które wciągną mieszkańców, potrzebne są wydarzenia, najlepiej cykliczne, które ściągną ludzi z zewnątrz, może to być np. Festiwal Miasto Gwiazd, potrzebna jest sieć codziennych akcji promujących nasze miasto, choćby nieustający Festiwal Lnu. Potrzebna jest PRAWDZIWA STRATEGIA ROWOJU ŻYRARDOWA, a taktyczne działania muszą być jej podporządkowane. Ja bym zaczął od zapraszania uczniów gimnazjów i szkół średnich z Mazowsza na wycieczki po Żyrardowie. Dajmy im darmowego przewodnika i darmowy plan Żyrardowa, myślę że co piąta szkoła przyjedzie. Za 5-10 lat przywiozą tu swoje dzieci i znajomych.
Żyrardów był stworzony z niczego, w przysłowiowym szczerym polu, przez fabrykantów, a cała ludność była napływowa, głównie z polskiej wsi, nie mogło być zresztą inaczej. Żyrardów jednak był też swego rodzaju wyjątkiem, gdyż został zbudowany z pomysłem i troską o robotników. Kościoły, ochronka, szkoła, Ludowiec, to wszystko było dla mieszkańców. Początkowa ludność przyniosła pewne wzorce kulturowe, zachowania i tradycje z polskiej wsi. Robotniczy charakter ludności zrodził nowe wzorce, ogromną zaletą było to, że fabrykanci próbowali kształtować społeczność miejską. Potem przyszedł PRL i to zmienił, klasyczne mieszczaństwo niemile widziano. Jednak mentalność ludzi bierze się z wieków, a nie dziesięcioleci. Nie jest przypadkiem, że mamy w mieście dwa ponad stuletnie chóry i piękny dom kultury sprzed wieku. Mentalność żyrardowianina jest wypadkową tych przyczyn, mamy tradycje ludowe, postrobotnicze, wpływy wielokulturowości, ale i silne poczucie miejskości, część oferty kulturalnej musi być dopasowana do tych grup społecznych. Po 1989 roku Żyrardów dostał nową szansę, której jak na razie nie wykorzystał. Mamy potencjał bycia ważnym miastem środkowej Polski. Młodzi żyrardowianie mogą się kształcić, także zagranicą, pracują w ciekawych miejscach stolicy, podróżują po całym świecie, wielu pracowało zagranicą, to oni napiszą nowy rozdział o Żyrardowie. Trzeba im tylko w tym pomóc.
Proponuję, by Pan Prezydent Wojciech Jasiński zainicjował poważną konferencję poświęconą strategii rozwoju Żyrardowa. Powinni być zaproszeni na nią wszyscy, którzy zajmują się zagadnieniami związanymi z rewitalizacją, promocją miasta, kulturą i sztuką, planowaniem przestrzennym, turystyką, a także uznani profesorowie uczelni wyższych zajmujący się zagadnieniami rozwoju i promocji miast. Efektem powinna być prawdziwa strategia rozwoju Żyrardowa napisana co najmniej na 30 lat, rozpisana na kolejne etapy, zadania i czynności, a także terminy realizacji oraz odpowiedzialnych za to. Ona nie może zostać tylko na papierze, jak poprzednie. Czas goni, Panie Prezydencie…
Jerzy Jankowski
Skomentuj