Pragnienie
Jerzy Paruszewski
Oscar Wilde powiadał, że: „Są tylko dwa prawdziwe nieszczęścia w życiu człowieka: nie dostać tego, czego się pragnie i …dostać to!” Genialny, sarkastyczny humor! Paradoks jedynie pozorny, bo nie tylko pierwsza myśl jest prawdziwa – oj, czy aby na pewno… – ale i druga: ileż razy, doczekawszy w końcu (bo nie każdy ma jak ten Jaś Konopnickiej) zauważamy, cokolwiek zdziwieni, że „jakieś to nie takie”, albo „teraz, to ja już nie chcę”. Czyżby zatem „jak się nie obrócisz …” (końcową część przysłowia wykropkowałem, ze względu na niecenzuralność „miejsca, gdzie plecy nazwę swą szlachetną tracą”)? Na szczęście jednak nie zawsze, bo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że pragniemy rzeczy dla nas po prostu złych. Przypomnijmy sobie niedoszłego pasażera „Titanica”, który dokonywał nadludzkich wysiłków, żeby zdążyć wsiąść na statek: cudem odzyskiwał zagubiony bilet, zresztą zdobyty też w niezwykły sposób, szaleńczo skracał trasę dojazdu i korzystał z przygodnych, często dość dziwnych, środków lokomocji, nie zwracał uwagi na fatalne warunki podróży i dopiero złamanie ręki pozbawiło go ostatecznie nadziei na upragniony rejs – a później żył długo i szczęśliwie…
Tak… „Nigdy nie wiadomo, przed czym nas Pan Bóg ustrzegł!” Także w wymiarze szerszym, który nb. początkowo może wyglądać na jednostkowy: podobno dzielny kawaler Mikołaj Chopin wcale nie był zachwycony rozkazem, odsyłającym go z kościuszkowskich szeregów na samotną trasę kurierską… Przeżył, jako jedyny z oddziału – Bogu Dzięki powinno się za to składać nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie!
Gdy słyszę podczas nabożeństwa: „Jak wierzycie i jak pragniecie, tak niech się Wam stanie” czuję nie tylko radość, ale przede wszystkim odpowiedzialność za stan mojej wiary, a jednocześnie za to, czego n a p r a w d ę chcę – żebym później nie żałował, jak chociażby bohaterowie Edith Nesbit („Pięcioro dzieci i coś” – moja ulubiona książka w początkach edukacji).
Jako bonus – trochę inna historia, opowiadana przez moją żonę. Do przedziału pociągu, w którym podróżowała, weszła jakaś pani, od progu mówiąc do siebie: „Boże, jak chce mi się pić, Boże, jak chce mi się pić!” Nie siadając nawet jeszcze, wyjęła ze swojego bagażu butelkę wody i piła, piła, piła… Skończywszy wreszcie, powiedziała: „Boże, jak mnie się chciało pić!” Kochani, jeżeli zdarzy Wam się „drugie nieszczęście Oscara”, przyjmijcie je co najmniej spokojnie, jeżeli już nie z radością i przestańcie rozpamiętywać, jak było wtedy, gdy jeszcze nie otrzymaliście – ostatecznie: „Człowiek się naczekał, ale ma!”
A teraz pozwólcie, że pójdę się napić.
Pragnienie
Jerzy Jankowski
Pragnienie, to jedna z najbardziej podstawowych potrzeb biologicznych organizmu, przejawiająca się w popędzie ku posiadaniu wody. Ale gdyby chodziło tylko o takie pragnienie, to w zasadzie nie byłby to powód, żeby się zagłębiać w temat. Cóż, jest woda – jest OK. Fizjologia ważna rzecz, ale pragnienia przecież są różne.
Pragnienie, to także życzenie sobie czegoś, a nawet gorąca chęć posiadania tego czegoś. Od tego na ile gorąca zależy jak dla nas ważna. Jeśli bardzo czegoś chcemy, to pragniemy tego jak wody, jak kania dżdżu. No i tu dochodzimy do sedna sprawy. Mój poprzednik położył nacisk na to czy zawsze dobrze gdy spełniają się nasze pragnienia. Oczywiście, że nie. Natomiast ja chcę podkreślić nieco inny aspekt sprawy.
Otóż, jak zmienia się nasze życie gdy czegoś pragniemy? I już nawet nie chodzi o to, czy te pragnienia się spełniają, ale jak funkcjonujemy pragnąc. A tu już jest różnie. Bardzo czegoś chcieć – dobrze. Ale co wtedy gdy za bardzo czegoś chcemy? Są przecież skutki uboczne. Te nasze „chcenia", „pragnienia” mogą determinować nasze życie. Przy takim pragnieniu możemy wszystko inne spychać na drugi, piąty plan. Pragnienie nas motywuje, ale w pewnej chwili może się okazać obsesją.
Pragnę pojechać do Afryki. OK, czemu nie, jedź. Ale – zrobię wszystko by pojechać do Afryki, brzmi już gorzej. Co to znaczy – zrobię wszystko?
A przecież można pragnąć i czegoś złego, choćby słynne pragnienia Kargula i Pawlaka z „Samych swoich”. Nigdzie nie jest powiedziane, że nasze pragnienia muszą dotyczyć czegoś co dla nas dobre, albo dla innych. Można np. pragnąć rzeczy złych dla kogoś. Co wtedy?
Pewną formą pragnienia jest też pożądanie czegoś. Albo kogoś. To już level wyżej, jeśli pożądamy kogoś to nie jest to temat do dyskusji, to jest aksjomat. Ma to ogromny wpływ na nasze życie, właściwie zmienia nam życie. Czasami i innym też.
No to jak to jest z tymi pragnieniami? Dobrze, że są? Nieważne, ważne że po prostu są. Czasem przekuwają się w osiągnięcie celu, czasami wpędzają nas w depresję, a jeszcze kiedy indziej są naszą zmorą. Niezrealizowane pragnienia to świetny sposób na depresję, czego sobie i Państwu nie życzę.
Na pocieszenie warto jednak pamiętać, że oprócz naszych pragnień, pożądań jest jeszcze – różnie nazywany przez ludzi – jakiś LOS, jakaś OPATRZNOŚĆ, jakaś KARMA (wybierz właściwe sobie). I tutaj stajemy przed tajemnicą. A jak tajemnica, to cicho sza…
Skomentuj