Jerzy Jankowski
No i doszło do tego, że bierzemy na warsztat „postęp”. Postęp to rozwój, udoskonalenie, przejście od niższego do wyższego etapu. Wiara w tzw. postęp była jedną z głównych zasad oświecenia i pozytywistów, ale też socjalistów i komunistów. Pogląd, że świat zmienia się na lepsze zaczął dominować i dla wielu to oczywistość, tylko czy aby na pewno tak jest… ?
Na pewno nie ma problemu z postępem technicznym, który ma miejsce, a afekty widzimy na bieżąco. Każdy kto pamięta jak wyglądały telefony komórkowe czy komputery 20 lat temu i jak wyglądają teraz, doskonale rozumie o czym piszę. Trochę gorzej gdy spojrzymy na tzw. postęp społeczny. Wiadomo, że ludzie zmieniają się, społeczeństwa też, ale czy zawsze na lepsze? Ileż to chorych idei zaczęto realizować w imię postępu? Myśl ludzka rozwija się, to jest fakt. Wiedzy nam przybywa, kształcenie szerokich mas stało się faktem, ale czy wiedza i mądrość zawsze idą w parze? Oczywiście, że nie.
Zaryzykuję tezę, że „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Utopijne pomysły w trakcie realizacji przynosiły morze cierpień i śmierci. Zło – to konkretne zło – nasiliło się właśnie od oświecenia gdy ludzie postanowili powiedzieć Bogu – NIE!!! I się zaczęło, pycha ludzka wyszła na czoło pochodu postępowców! Zwalczano Kościół, wiarę i ogólnie religijność. Stworzono pojęcie „opium dla mas”. Niszczono podstawy i fundamenty społeczeństw. Krok dalej pojawiła się rewolucja francuska, to był level wyżej. Zaczęło się masowe mordowanie w imię… postępu.
Wiek XIX to chory Marks z towarzyszami, powstanie socjalizmu i jego praktyczne realizowanie. XX wiek zaś, to chore lewicowe idee: komunizm – największy morderca w dziejach, narodowy socjalizm – tutaj zamiast mordowania w imię klasy robotniczej mordowano w imię narodu. Plus liczne odmiany jak maoizm w Chinach, czy różne mutacje wietnamskie, kambodżańskie, koreańskie. Zresztą Korea Północna nadal ćwiczy postęp na swoich mieszkańcach.
Postęp to też różne dziwne eksperymenty społeczne. Ileż złego dzieje się na Zachodzie z Unią na czele. Postępem nazywa się wszelkie zwalczanie tradycji, patriotyzmu, konserwatywnych podstaw społeczeństw kapitalistycznych. Słyną z takich absurdów amerykańskie uniwersytety z kalifornijskimi na czele. Jakieś chore prądy i nurty, lansowanie nienormalności. Psucie sposobu myślenia młodych ludzi, media mające niby aspiracje do naprawiania świata, wreszcie polityka, która żywi się tym wszystkim. No i wszelkie mniejszości, które w imię tzw. postępu chcą narzucać wszystko… większości.
Tak więc Kolego, ten cały postęp jest mocno przereklamowany. Chyba, ze może masz ochotę go bronić?
Jerzy Paruszewski
Zdaniem egzystencjalistów „postęp jest nieuchronny”. Dwuznaczność tego zdania ma w sobie prawdziwą genialność. Postęp techniczny sam w sobie jest moralnie obojętny. Zaostrzenie pierwszego kamienia (łupanego) było postępem, cały problem polega jednak na tym, jak nasz przodek go użył: „tak” czy „inaczej”. Rozwój naszych umiejętności technicznych nie idzie w parze z osiąganiem kolejnych stopni dojrzałości społecznej, wchodzeniem na wyższe poziomy etyki. W tej dziedzinie postępu nie ma (czasem krok naprzód i od razu z powrotem). Nasze namiętności i moralność nie zmieniają się od milionów lat. W rezultacie mamy nieustający syndrom małpy z brzytwą”. Jeżeli człowiek coś wymyśli, to na pewno zastosuje. Można oczywiście próbować to wdrażanie powstrzymać, co różne organizacje, np. religijne, ekologiczne i in. próbują czynić, często zresztą przekraczając w swych działaniach cienką linię, odgraniczającą słuszną obronę od fanatycznego ataku.
Bagażem, który wynieśliśmy z poprzedniego ustroju, nominalnie lewicowego, jest przez lata wpajane propagandą przekonanie, że do postępu trwale przylepiona jest etykieta „zjawisko pozytywne”. Wyżej próbowałem dowieść, że zjawisko jest bardziej skomplikowane…
Albo nawet jeszcze bardziej. Są dziedziny ludzkiej aktywności, dla których postęp jest samą ich istotą. To przede wszystkim nauka. Zostaliśmy powołani do tego, żeby stopniowo poznać wszystkie tajemnice świata, albo przekształcić się w istoty jeszcze wyższego rzędu, które owo zadanie w końcu wykonają. Ważniejszym, niż się z pozoru wydaje, jest tu pojęcie „koniec”. Wykonanie ww. zadania (obowiązkowego – „nieuchronnego”) oznacza bowiem kres postępu, bezruch – śmierć. Może zresztą, na szczęście, nastąpi „tylko” jakieś totalne przekształcenie? Trzymajmy się jednak „otaczającej nas coraz ściślej rzeczywistości”. Jeżeli trwa w niej postęp, to znaczy, że „jest jakieś życie na osiedlu”! A skoro życie ciągle jeszcze „o włos” zwycięża śmierć, czyli dobro nieco triumfuje nad złem, to postęp, oznaczający ruch (życie), też może nie jest aż tak doskonale obojętną wartością, jak wielu filozofom się wydawało (i do czego – przyznaję – na początku tego wywodu jakby się skłaniałem), tylko jednak ma w sobie coś pozytywnego (oczywiście nie w tym znaczeniu, które nadawali mu lewicowi propagandyści – pamiętajmy, że kierowała nimi tylko chęć zawładnięcia innymi ludźmi).
W ostatecznym rozrachunku – chyba istotnie postęp trochę się broni, Kolego.
Jako post scriptum – refleksja: postępowe wynalazki miały spowodować przejęcie od człowieka przez maszyny trudów pracy. Ludzie mieli mieć więcej czasu na odpoczynek i być szczęśliwymi… ale wykorzystują uzyskany czas, żeby jeszcze więcej i szybciej pracować! „Małpa z brzytwą”!!!
Skomentuj